Go back

Gap Year. Część 2: z Francji na Morze Śródziemne

Zapraszam do drugiej części relacji z mojego 'gap year'. Po przygodach opisanych w poprzednim wpisie nadszedł czas na opuszczenie Francji, przekroczenie Zatoki Biskajskiej i żeglugę po Oceanie Atlantyckim aż do Morza Śródziemnego.

Zatoka Biskajska

Chcąc dostać się z Anglii do Hiszpanii zmuszeni byliśmy przekroczyć Zatokę Biskajską. Było to wyzwanie, o którym rozmawialiśmy od momentu kupienia łódki. Zatoka cieszy się ponurą sławą wśród żeglarzy i uchodzi za jeden z najtrudniejszych akwenów w Europie. W zimie potężne sztormy przetaczają się przez Zatokę przez większość miesiąca, zostawiając dla żeglarzy krótkie okna pogodowe. Na szczęście nasze okno pogodowe trafiło się dość szybko i momentalnie je wykorzystaliśmy, przepływając z Concarneau we Francji do Viveiro w Hiszpanii. Relację z przelotu można obejrzeć na naszym kanale na YouTube.

Galicja, Hiszpania

Po dotarciu do Viveiro szczęście do pogody opuściło nas na dłuższą chwilę, zmuszeni byliśmy więc spędzić w Galicji ponad dwa tygodnie. Kiedy pogoda ustabilizowała się, wypłynęliśmy z Viveiro i przez A Corunię, Muros i Muxię dopłynęliśmy do Porto, gdzie planowaliśmy spędzić Sylwestra.

Portugalia

Portugalia stała się naszym domem na kolejny miesiąc. W tym czasie przepłynęliśmy calutkie wybrzeże - zaczynając w Porto, przez Peniche, Cascais, Lizbonę, Portimão, Lagos, aż do Vila Real, z wieloma mniejszymi miasteczkami po drodze. Część z nich miałem przyjemność zobaczyć podczas mojego wyjazdu do Portugalii w 2018 roku, ale zobaczyłem też wiele nowych miejsc. Portugalia po raz kolejny potwierdziła, że jest jednym z najpiękniejszych krajów w Europie.

Kiedy sztormowa pogoda zatrzymała nas na dłużej w Lizbonie, polecieliśmy na wyspę São Miguel na Azorach. Wyspa ta nazywana jest także Zieloną Wyspą i, jak mam nadzieję widać na zdjęciach, zdecydowanie na tę nazwę zasługuje. Na Azorach skosztowaliśmy lokalnej herbaty, chodziliśmy po górach i kąpaliśmy się w gorących źródłach.

Po opuszczeniu Lizbony popłynęliśmy dalej na południe, aż do Algarve. To tam podjęliśmy ciężką decyzję: zdecydowaliśmy nie popłynąć na Wyspy Kanaryjskie i zamiast tego od razu udać się w stronę Morza Śródziemnego. Na naszą decyzję wpłynęła niestabilna zimowa pogoda i chęć spędzenia czasu w południowej Portugalii. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się pożeglować na Kanary.

Andaluzja, Hiszpania

Kierując się w stronę Morza Śródziemnego po raz kolejny znaleźliśmy się w Hiszpanii. Tym razem nie była to jednak deszczowa Galicja, a słoneczna i gorąca Andaluzja. Zwiedziliśmy Sevillę i Kadyks, a następnie pożeglowaliśmy w stronę Maroka.

Maroko

Po zaledwie dobie płynięcia opuściliśmy Europę i znaleźliśmy się w Maroku. Kilka lat temu, kiedy dopiero zaczynałem żeglować, wybrałem się z Malagi do Casablanki. Tym razem udało się nam zwiedzić północną część Maroka: Tanger, Meknes, Fez i Chefchauen.

Po opuszczeniu Maroka przekroczyliśmy Cieśninę Gibraltarską i popłynęliśmy w stronę La Linei w Hiszpanii, tuż przy granicy z Gibraltarem. Mniej więcej na wysokości Tarify znajduje się granica pomiędzy Oceanem Atlantyckim a Morzem Śródziemnym. Mimo wielu wyzwań na naszej drodze, będziemy miło wspominać żeglowanie po oceanie, odwiedzone kraje i poznanych ludzi. Przed nami Morze Śródziemne, ze swoją niestabilną pogodą, wieloma ciekawymi krajami i miejscami. Ale to już w następnym wpisie.

Zapraszam do śledzenia naszych przygód na kanale na YouTube, gdzie w każdą niedzielę o godzinie 17 pojawia się nowy odcinek przygotowany przez Jolę.