2025-10-19
Pirinexus: Trasa rowerowa z Girony w Pireneje i na Costa Brava
Pirinexus to 340 kilometrowa pętla rowerowa. Zaczyna się w Gironie, przekracza granicę z Francją w Pirenejach, by następnie wrócić wzdłuż Costa Brava. Bogactwo kultury i krajobrazu, średniowieczne miasteczka i kilometry szutrowych dróg rowerowych i pustych bocznych dróg sprawiają, że jest to idealna trasa na trzydniowy bikepacking.
W październiku, razem z Wiktorem, postanowiliśmy przejechać Pirinexus: popularną trasę prowadzącą jednymi z najlepszych dróg szutrowych w okolicy Girony (Vias Verdes). Dostosowaliśmy oryginalną wersję (która ma nawet swoją stronę internetową) do naszych potrzeb: dodaliśmy Cap de Creus i skróciliśmy odcinek wzdłuż Costa Brava. Nie było to bynajmniej podyktowane brakiem zainteresowania usuniętą częścią: gdybyśmy mieli cztery dni, na pewno przejechalibyśmy całość. Ja jednak miałem już przyjemność pokonać ten fragment (z rejonu Empordà do Sant Feliu de Guíxols) kilkukrotnie, więc zdecydowaliśmy się w zamian odwiedzić Cadaqués.
Dzień 1: Girona - Camprodon
↔ 90 km | △ 1315 m | ▽ 440 m
Wyjazd rozpoczęliśmy przejazdem pociągiem z Barcelony do Girony. Dzień był słoneczny i całkiem ciepły jak na połowę października. Z Girony wydostaliśmy się szybko i po chwili byliśmy już na szutrowej trasie Via Verde z Girony do Olotu. La Ruta del Carrilet to dedykowana droga rowerowa o długości 54 km, niemal całkowicie oddzielona od ruchu samochodowego. Prowadzi trasą dawnej kolejki, przechodząc przez liczne tunele i mosty, mijając stare budynki stacji kolejowych. Przez cały czas pnie się w górę, chociaż różnica wysokości jest ledwie odczuwalna.
Po minięciu Olot wyjechaliśmy na drogę główną do Ripoll. Mimo niewielkiego ruchu, to i tak cieszyliśmy się zjeżdżając na boczną drogę i rozpoczynając podjazd na Coll de Capsacosta. Droga była praktycznie pusta: większość kierowców wybiera przejazd tunelami. W Sant Pau de Segúries ponownie wjechaliśmy na drogę rowerową, którą dojechaliśmy do Camprodon: pięknego, średniowiecznego miasteczka, w którym spędziliśmy noc.
Dzień 2: Camprodon - Cadaqués
↔ 143 km | △ 1960 m | ▽ 2900 m
Drugi dzień zapowiadał się ciężko: ponad 140 km i 2000 metrów podjazdów. Wstaliśmy wcześnie i po szybkim śniadaniu wyjechaliśmy z Camprodon. Pierwszym wyzwaniem był zaczynający się tuż za miastem podjazd na Coll d'Arès, gdzie znajduje się granica między Hiszpanią a Francją. Chłodne, świeże powietrze i przepiękne widoki ułatwiały nam trasę.
Dojazd do przełęczy wynagrodziły nam nie tylko wspaniałe krajobrazy, ale także wizja ponad 50-kilometrowego zjazdu. Jechaliśmy w dół, mijając urokliwe francuskie miasteczka (takie jak Prats-de-Mollo-la-Preste czy Arles-sur-Tech). Większość tego odcinka pokonaliśmy pustymi drogami, czasami wjeżdżając na drogi rowerowe. Zjazd zakończyliśmy w Céret, gdzie zjedliśmy obiad i pożegnaliśmy się z Pirinexus - przynajmniej na ten moment.
Planując przejazd, zdecydowaliśmy się odbić z oryginalnej trasy Pirinexus, by zobaczyć Cadaqués. Przejechaliśmy ponownie na hiszpańską stronę Pirenejów i zjechaliśmy do regionu Alt Empordà. Po całym dniu w górach cieszyliśmy się płaskim odcinkiem po pustych asfaltowych i szutrowych drogach. Po 100 km pozostały nam tylko dwa podjazdy: 400 m przewyższenia i zjazd w stronę rybackiej miejscowości Port de la Selva; drugi, nieco mniejszy, na Coll de Perafita przed Cadaqués. Do celu dojechaliśmy tuż przed zachodem słońca.
Dzień 3: Cadaqués - Girona
↔ 85 km | △ 925 m | ▽ 850 m
Przed rozpoczęciem wyjazdu przygotowaliśmy kilka wariantów powrotu trzeciego dnia. Rozważaliśmy podążanie oryginalną trasą Pirinexus, która wiedzie wzdłuż Costa Brava do Sant Feliu de Guíxols. Oznaczałoby to jednak kolejny długi dzień na rowerze (ponad 140 km). Zamiast tego zdecydowaliśmy się na spokojny i krótszy powrót do Girony.
Z Cadaqués można wyjechać właściwie na dwa sposoby: główną, asfaltową drogą (którą zjechaliśmy do miasta dzień wcześniej) albo szutrową drogą w stronę Roses. Planując powrót zainspirowałem się przebiegiem wyścigu The Traka i był to świetny wybór: mimo, że szuter był sypki i kamienisty, widoki wynagradzały nasz trud. Po zjechaniu z Cap de Creus reszta drogi była już raczej płaska, zwłaszcza w porównaniu z poprzednimi dniami. Kilka godzin później siedzieliśmy już w pociągu z Girony do Barcelony.
Gdybyśmy mieli cztery dni (lub nie musieli myśleć o powrocie pociągiem), na pewno pojechalibyśmy z Roses, wzdłuż oryginalnej trasy Pirinexus do Sant Feliu de Guíxols; a potem do Girony. Jednak coś trzeba sobie zostawić na następny raz!
Trasa
Mimo, że wyjazd zainspirowany był trasą Pirinexus (i w dużej mierze się z nią pokrywa), to wprowadziliśmy kilka zmian by zobaczyć Cap de Creus. Naszą trasę można zobaczyć na Komoot. Jeśli interesuje Cię oryginalna trasa (lub chcesz poczytać o pozostałych trasach Via Verde), zobacz stronę internetową Pirinexus.