Go back

Islandia. Po raz drugi

W 2016 roku spełniłem swoje marzenie i poleciałem na Islandię, gdzie przez 7 dni jeździłem autostopem, biwakowałem w pięknych miejscach i fotografowałem niezwykłe krajobrazy. Od tamtego czasu miałem ogromną ochotę wrócić i w tym roku namówiłem Jolę i Wojtka na wspólny wyjazd.

Plan był nieco podobny do tego z 2016, jednak tym razem postanowiliśmy wypożyczyć samochód. Dzięki temu mogliśmy dorzucić wizytę na półwyspie Snæfellsnes, na którą poprzednim razem brakło mi czasu. Nie mieliśmy większych oczekiwań wobec pogody - końcówka września to już okres poza sezonem na Islandii, ale gdzieś w głębi serc mieliśmy nadzieję chociaż raz zobaczyć zorzę.

Hvalfjörður

Plan zakładał spędzenie jednego lub dwóch dni na półwyspie Snæfellsnes, który jest prawdziwym rajem dla fotografów (a właściwie to podobnie jak cała Islandia), przejazd przez Golden Circle celem zobaczenia Geysira oraz dojazd aż do Jökulsárlón na południowym wschodzie. Pierwszy punktem był jednak nocleg w fiordzie Hvalfjörður, około 100 km od Reykjaviku.

Półwysep Snæfellsnes

Po zaskakująco chłodnej nocy ruszyliśmy w stronę Snæfellsnes, po drodze doświadczając po trochu wszystkich zjawisk pogodowych czekających nas w następnych dniach: był deszcz i następujące po nim tęcze, był grad, a nawet śnieg.

Wielką zaletą Islandii jest to, że niemalże wszędzie jest pięknie. Jeśli ktoś jest bardzo leniwy to nie musi nawet wysiadać z samochodu żeby podziwiać widoki, ponieważ same drogi są niezwykle malownicze.

Na półwyspie Snæfellsnes można znaleźć jedne z najbardziej rozpoznawalnych kadrów Islandii: klify Lóndrangar, kościół Búðakirkja i górę Kirkjufell (znaną z 'Gry o Tron'). Większość z tych miejsc jest ogrodzona i dość ciężko było mi znaleźć nowe, świeże spojrzenie na te klasyki.

Mając trochę czasu warto pokręcić się po Snæfellsnes. Można znaleźć wiele mniej popularnych, ale równie urokliwych plaż, które stwarzają szanse na bardziej unikalne ujęcia.

Golden Circle i Południowa Islandia

Główną część wyjazdu spędziliśmy w miejscach, które już znałem - eksplorując południe wyspy (od Vík í Mýrdal aż po Jökulsárlón) oraz Golden Circle. Po raz pierwszy w życiu wróciłem do tak pięknego miejsca, mając równocześnie tyle luzu jeśli chodzi o fotografowanie. W końcu dwa lata temu wykonałem już zdjęcia wszystkich głównych atrakcji, tym razem mogłem się więc skupić na poszukiwaniu świeżych kadrów.

Jedną z najbardziej znanych atrakcji południowej Islandii jest zatoka Jökulsárlón w której dryfują odrywające się od lodowca kry. Moim zdaniem jednak bardziej urokliwe jest znajdujące się zaledwie 10 minut wcześniej jezioro Fjallsárlón, które nie dość że jest łatwiejsze to objęcia na jednym zdjęciu, to jest zdecydowanie mniej zatłoczone.

Po niecałych sześciu dniach, z kartą zapełnioną zdjęciami, ruszyliśmy w drogę powrotną z Jökulsárlón na lotnisko w Keflaviku, zahaczając jeszcze o wąwóz Fjaðrárgljúfur, wodospad Gullfoss, Geysir oraz latarnię morską w Garður.

Na koniec warto wspomnieć o moich towarzyszach podróży, którzy mimo deszczu, śniegu, zimna i wiatru dzielnie znosili moje ciągłe 'zatrzymajmy się na pięć minutek' i 'poczekajmy na lepsze światło'. Podziękowania kieruję do Joli i Wojtka.